BANGKOK, SIEM REAP I ANGKOR

Kicia R. i Sir Last poznają nowe oblicze gry w ‘kółko i krzyżyk’, badają krew w kierunku ptasiej grypy, a następnie witają Kambodżę

Kitty R.

Kicia R. i Sir Last spędzają ostatnie kilka tajskich dni w Bangkoku. Gości ich W., człowiek autentyczny we wszystkim co robi, empatyczny, a jednocześnie o ogromnej świadomości własnych potrzeb i granic. Artysta i wojownik w jednym Taju. Wprowadza Kicię R. i Sir Lasta w świat kulinarny, w którym nic się nie marnuje oraz uczy Kicię jeść ryż łyżką. Przez kilka dni rozmowa się bardzo przyjemnie klei. Wspaniały czas!

W dniu wylotu Kicia R. czuje się niemrawo (trochę gorączki, gluty do pasa i biegunka). Liczy w myślach ile komarów tygrysich zabiła w ostatnich dniach. W. zawozi ją więc do szpitala, gdzie pobierają Kici krew oraz wydzielinę z zatok. Do tej pory Kicia nie jest pewna, czemu lekarz podejrzewał u niej ptasią grypę, ale grunt to negatywny wynik, pseudoefedryna oraz antybiotyk na odchodne. I tak, już po dwóch godzinach od wejścia do szpitala, parkingowy z pełną powagą salutuje (!) Kici i stuka obcasami na pożegnanie.

A potem, proszę państwa, szybki lot i Kambodża.

Tutaj tajskie przysłowie „gdy znika uśmiech, wiedz, że nóż jest w pobliżu” nie obowiązuje. Tutaj uśmiech na twarzy pojawia się tylko w adekwatnych okolicznościach. Twarze Khmerów uśmiechają się cudnie, ale nie bez przerwy. Kicia ma wrażenie, że jeśli coś będzie nie tak, to można się zorientować zanim nóż przetnie sytuację. A w Tajlandii dwubiegunowo. Albo uśmiech albo nóż. Oczywiście, że nie zawsze. Oczywiście, że nie wszyscy. Oczywiście, że Kicia hiperboluje.

Na drzwiach hotelowego pokoju wita Kicię i Sir Lasta ‘no weapons&drugs’ niczym polskie ‘obowiązuje cisza nocna’ lub ‘zakaz gry w piłkę’. Kicia zagaduje P. (gospodarza) o liczne akwaria pełne ryb i rybek przed wejściem do guest house’u (Kicia: ‘A te rybki to po co?’ P.: ‘A lubię!’ Kicia: ‘Ale że przynoszą szczęście?’ P.: ‘Ja wierzę w ciężką pracę, a nie…’). Z drugiej strony kadzidełka w przyrecepcyjnym ołtarzyku palą się bez ustanku. Kici serduszko jest od razu podbite. Już lubi tu być!

W Siem Reap rzucają się Kici w oczy watahy ulicznych psów (Tajlandia to jednak kotowo) oraz wszechobecne dzieci (małe brzdące na plastikowych skuterkach i ciut starsze pomagające w rodzinnych restauracjach).

Kiedy Kicia R. czuje się zdrowotnie lepsza i gotowa, postanawia z Sir Lastem zobaczyć jeden z cudów świata. Przygoda zaczyna się już w chwili wypożyczenia rowerów. Niby są kółka, kierownica, a nawet blade światełko na dynamo, ale… tego dnia Kicia pedałuje zawzięcie, a rower ledwo się porusza, jakby dopadła go kwadratura kół.

Kicia R. i Sir Last turlają się na tych rowerach marki Syzyf,od wschodu do zachodu, od upału do upału, czyli odwiedzają różne świątynie. Na Kici największe wrażenie robią długie korytarze z mnóstwem przejść, które tworzą niewiarygodne złudzenie lustrzanych odbić. Kicia stoi na jednym z końców korytarza i widzi swoje odbicie w przeciwległym końcu (oh wait.. to nie Kici odbicie, tylko inny człowiek, w dodatku mężczyzna). Innymi słowy: zmysł wzroku szaleje!

Jej ulubioną miejscówką jest jednak rozległe jezioro, przecięte pomostem prowadzącym do jednej z hinduistycznych świątyń. Sama świątynia nie zapiera tchu w piersi, ale droga do niej już tak. Monet w Kambodży!

Poza tym Kicia R. ma wrażenie, że Angkor jest rewią selfie i portretów. Wszyscy, wszędzie, pozują. Wszyscy. Wszędzie. Ktoś podchodzi do mnicha buddyjskiego, i celuje mu telefonem prosto w twarz. Cyk! Jest fotka. Kicia obserwuje mnicha, a ten gmera w swoich pomarańczowych szatach, wzdycha, po czym wyciąga papierosa, odpala go i oddala się w krzaki. Magiczne wyobrażenia i stereotypy weryfikuje rzeczywistość.

A wieczorem Sir Last dostaje wysokiej gorączki i pada. Kicia widzi, że coś nie dane im opuścić Siem Reap. Przedłużając pobyt w guest housie pół żartem pół serio pyta gospodarza P., ile kosztuje wynajem pokoju na miesiąc…

najlepsze kółko i krzyżyk!

drewniana podłoga w autobusie w Bangkoku, klawo!

W. zabrał nas na przepyszne birmańskie śniadanie

Lumpini Park, Bangkok

Lumpini Park, Bangkok

w Praskim dziki i wiewiórki, w Lumpini jaszczury

Witamy w Angkor Wat

Preah Khan Temple

Angkor Wat

Angkor Wat

Preah Khan Temple

Preah Khan Temple

Angkor Wat

Banteay Kdei Temple

Banteay Kdei Temple

Angkor Wat

W drodze do świątyni Neak Pean (to samo miejsce co w tytułowym zdjęciu).

comments powered by Disqus