Kicia R. postanowiła spontanicznie odwiedzić Rafesa i Asię w Salonikach, w Grecji. Nie poszła zwiedzać Białej Wieży ani ruin, muzeów czy też kościołów. W zamian doświadczyła lekkości greckiego flow na swój sposób.
przystań
drzwi
budynki
kot
targ rybny
my dwie
dziewczyna
świat
centrum
pi
ja
w barze
Kicia R. jedzie do Francji, aby doświadczyć pysznego jedzenia, odkryć historię o Diable i Architekcie oraz znaleźć najdziwniejsze kołatki ever. To jest pierwsza część jej przygód we Francji.
Film po angielsku, ale włączcie napisy ENG, bo jest i fragment po francusku!
W następnej części Kicia R. jedzie w Pireneje i odkrywa, że…
FAT IS LIFE!
Dzisiaj nie będzie tekstu. Dzisiaj będzie o kombinacji kiciowych pasji: podróżowaniu i robieniu filmików.
Miłego oglądania i … dajcie znać czy Wam się podoba tj. czy Kicia ma iść tą drogą?
PS. Kicia poleca oglądanie na słuchawkach oraz w jakości full HD.
Warszawa. To tu Kicia R. się urodziła i wychowała. Niby stolica, a jednak dzieciństwo spędziła w przebudowanej stajni, na podwórku z psem na łańcuchu i trzema szklarniami wokół (z ogórkiem, primosusem i liliami). Do dziś uwielbia to dzieciństwo oparte na połączeniu miasta i wsi w tym samym czasie.
Dziś Warszawa jest dla niej inna. Od kiedy nie jest w tym mieście na mniej lub bardziej stałe, Warszawa staje się dla niej trochę obca.
O porannych eksplozjach, pięknie spływu wśród łabędzi i o ulubionym mieście Kici R., czyli nietypowe atrakcje w Polsce.
Kicia R. i Sir Last żegnają Azję Południowo-Wschodnią i przylatują do Europy. Przez kolejne tygodnie Kicia R. przeżywa istny food porn, przede wszystkim za sprawą malin, truskawek i pomidorów! Zachwyca się również chłodnym, letnim powietrzem, które chwyta łapczywie chaustami (Droga Azjo, czy wiesz jak głęboko można odetchnąć, gdy powietrze nie jest parne i gorące?
Kicia R. poleca. Wybierając się do Azji Południowo-Wschodniej należy się spakować jak na plażę, czyli zabrać: krem do opalania i książkę. To pierwsze dlatego, że tu kremy i olejki do opalania są dużo droższe oraz w większości wybielające skórę. Natomiast co do książki, to bez obaw, nie chodzi o to by ją dźwigać, a o to, by ją czytać (sic!). Można to robić na przykład kołysząc się w hamaku, a po przeczytaniu bez problemu można taką książkę wymienić w kolejnym hostelu na nową i tą nową przeczytać i potem w następnym hostelu ją wymienić i… Innymi słowy należy zabrać książkę w podróż, aby wciągnąć się w ruchomą, podróżniczą bibliotekę, w której nigdy nie płaci się kar za przetrzymanie, a przecież to jest dopiero deal!
Barmanka pyta:
- Co dziś w planach Kiciu?
- A znów popatrzę na pola ryżowe i okoliczne góry, popatrzę jak chmury pary unoszą się nad lasami deszczowymi, posłucham dźwięku cykad, rechotu żab i śpiewu ptaków.
- Wspaniale! A jakie dźwięki wydaje Twoje miasto?
- W Warszawie latem słychać dzieci hasające po podwórkach, czasem przejeżdżające tramwaje, a z mojego dachu wieczorami słychać również dźwięki pobliskiego Zoo*. Nocą natomiast można spotkać chrumkające dziki w Parku Praskim.
Drogi/Droga,
Czy zastanawiałeś/aś się kiedyś jak wiele rzeczy i emocji można doświadczyć w ciągu zaledwie jednego dnia? Czy czułeś/aś kiedyś coś niczym przeciążenie sensoryczne? To jest coś takiego, co Kicia R. przeżywa w trakcie podróży: tyle nowych rzeczy, emocji, szczegółów wydarza się nieustannie dookoła niej! Chiang Mai w Tajlandii jest wspaniałym przykładem tego uczucia, dlatego zamiast pisać dziś dłużej, Kicia R. postanowiła zaprezentować krótki filmik o Jednym Dniu w tym mieście.
**- Co dziś robiłaś Kiciu R.? Czy polecasz jakieś atrakcje? **
**- Hm… nie robiłam nic konkretnego. Tak sobie chodziłam, patrzyłam, pojadłam, porobiłam zdjęcia. Fajny dzień. **
Atrakcje. Kicia R. patrzy na stosy ulotek w hostelowym przedsionku.
Tygrysy. Można przyjść i cyknąć sobie selfie, cena zależna od wielkości, wieku i koloru tygrysa. Miejsce kontrowersyjne, a społeczeństwo internetowe podzielone na pół przez pytanie: czy oni narkotyzują/odurzają tamtejsze tygrysy czy nie? A potem niektórzy idą to zobaczyć: a że z ciekawości, a żeby sprawdzić poprzez własne doświadczenie, a żeby coś komuś udowodnić.